Rafał
Krawczyk
„Ludy
słowiańskie zajmują większą przestrzeń
na ziemi, niż w dziejach”.
(Johann Herder)
Europa Środkowa,
czyli
między Wschodem a Zachodem.
1. Gdzie leży Europa
Środkowo-Wschodnia?
Poszerzenie Unii Europejskiej o kraje
Europy Środkowo-Wschodniej pobudziło na nowo debatę o wschodnich granicach
Zachodu i zrodziło zasadne pytanie o to, jak daleko może rozszerzać się
wspólnota nie tracąc swojej zachodniej tożsamości. To bowiem, że nowe kraje nie
spełniają większości kryteriów „zachodniości” jest poza dyskusją.
Obszar Europy położony między Bałtykiem z
jednej strony, a Morzem Czarnym i Adriatykiem – z drugiej ma różne oblicza i
przybiera odmienne nazwy w zależności od jego cechy, którą się pragnie
podkreślić. Każde z nich jest inne i każda nazwa przypisana regionowi niesie za
sobą spore uproszczenie. Historycznie i geograficznie, to przestrzeń wciśnięta
między idące z zachodu Niemcy, od Wschodu rosyjsko-mongolski Wielki Step, od
strony południowej ograniczona islamem tradycji turecko-otomańskiej.
Określenie Europa Środkowo-Wschodnia
podkreśla geograficzne położenie regionu. Jeśli jednak przyjmiemy
najogólniejszą definicję Europy ograniczonej od zachodu Atlantykiem a od
wschodu pasmem Uralu, to obszar między Odrą i Bugiem z jednej strony, a Bałtykiem
i Morzem Czarnym z drugiej powinien zostać nazwany Europą Środkową, a
europejskiej Rosji przypadłoby wtedy miano Europy Wschodniej. Rzecz w
tym jednak, że terytorium samej tylko Federacji Rosyjskiej jest wielokrotnie
większe niż cały kontynent europejski i rozłożone nie tylko w geograficznej
Europie, ale i w północnej i środkowej części Azji. Nie pasuje więc do miana
Europy Wschodniej, „wystając” z niej w kierunku wschodnim znacznie poza Ural.
Dla podkreślenia, że obszar
pomiędzy Rosją, a zachodem Europy posiada zarówno cechy jej środka jak i
elementy jej wschodu, przylgnęła do niego nazwa „Europa Środkowo-Wschodnia”,
która nie wyczerpuje ani znaczenia słowa „Środkowa”, ani „Wschodnia”. Geografowie
zaliczają, na przykład, do Europy Centralnej, a więc semantycznie rzecz biorąc
– Środkowej – również i Niemcy. Nikt jednak nie zalicza już dzisiaj Niemiec do
Europy Środkowo-Wschodniej, lecz do zachodniej. Nie jest też jasne, na ile do
regionu należy Białoruś, Ukraina i Mołdawia. W atlasach wydawanych na Zachodzie
te ostatnie państwa występują czasem jako „kraje byłego Związku Radzieckiego”,
a nie Europy Środkowo-Wschodniej.
Tradycja polityczna, w poszukiwaniu w
obszarze zagadnień międzynarodowych rozwiązania kwestii odmienności państw,
które powstały w wyniku rozpadu wielkich europejskich imperiów lądowych –
Cesarstwa Niemiec oraz Austro-Węgier, imperium Rosji i Imperium Osmańskiej
Turcji - nadała regionowi miano Międzymorza. W myśli politycznej
Piłsudskiego i jego politycznej tradycji przewijała się idea federacji krajów
rozłożonych między Bałtykiem, a morzami europejskiego Południa, jako
naturalnego rozwiązania politycznego, blokującego neo-imperialne zakusy
sąsiadów – Niemiec i Rosji. „Konfrontacją
można nazwać” – powiada
Jan Kieniewicz – „wielowiekową rywalizację o dominację na Międzymorzu, żadną
miarą nie był to „spór wewnątrzsłowiański”.
Autor jest skłonny cechy Międzymorza wyprowadzać bardziej z
następstw dominacji Rosji w regionie, niż innych przyczyn. Stawia – i chyba
słusznie tezę, że bez tej dominacji Rosja byłaby zawsze zaściankowym państwem
azjatyckim i nigdy nie przekształciła się w mocarstwo europejskie: „Mając na
uwadze kwestię kształtowania się granic Rosji, przypomnijmy, że kolejne etapy
oznaczały podporządkowanie Międzymorza (...), wyeliminowanie Rzeczpospolitej, a
z nią roli osi północny zachód – południowy wschód (1795); uzyskanie statusu
mocarstwa europejskiego (1815); potwierdzenie dominacji w Europie
Środkowo-Wschodniej (1945), będącej wstępem do spełnienia aspiracji do
hegemonii nad całym kontynentem”.
Cechą Międzymorza jest zatem jego „pośredniość” między Zachodem, a
Rosją, a nie ograniczenie morzami Północy i Południa. W tym regionie, związki
„południkowe”, w układzie - Północ-Południe zawsze były słabe. Historia narodów
regionu podlegała wpływom horyzontalnym, przebiegającym na linii Wschód-Zachód.
Nie uznaliśmy wcześniej Rosji za część
cywilizacyjnego dziedzictwa Europy. Nie da się jednak zaprzeczyć temu, że Rosja
jest geograficznie jej częścią, która łączy się z Zachodem poprzez obszar
przejściowy. Obszar „ni-to-Rosji-ni-Europy”, dla naszych celów nazwiemy między-Europą,
zdając sobie wszakże z dwuznaczności i nieostrości określenia.
2. Polska: ważniejsza pańskość czy
chłopskość?
Polska
jest największym i najludniejszym krajem Europy Środkowo-Wschodniej. Posiada
wszystkie cechy charakterystyczne dla całego regionu. Linia poprowadzona od
zachodniego do wschodniego krańca Europy krzyżuje się z taką samą linią łączącą
południowe i północne przylądki – gdzieś w okolicy Radomia, czyli w samym
środku Polski. Polska ma najwięcej cech typowych dla regionu, posiada też
barwne cechy „osobnicze”.
“Polonia est
nova Babilonia, Ciganorum, Germanorum, Armenorum et Scotorum Colonia, paradisus
Hebraeorum, infernus rusticorum” - podsumował XVII-wieczną Polskę Obojga
Narodów Juraj Križanić, orędownik pojednania katolicyzmu i prawosławia,
prekursor XIX-wiecznego słowianofilstwa..
– „Rzecz dzieje się w Polsce, czyli nigdzie” – dodawał Alferd Jarry
w Królu Ubu. Polska „odmienność w podobieństwie” jest uderzająca i nie
wzbudza u przedstawicieli innych narodów sympatii. Od dawna zresztą Polacy nie
mają dobrej prasy. Tradycyjnie, nie przejawiają też zbyt dobrej opinii sami o
sobie. Melchior Wańkowicz, czy Roman Dmowski podsumowali swoje doświadczenia z niską
efektywnością polskich działań na arenie społecznej czy politycznej podobnym
przekonaniem, że podstawą poglądu Polaków na świat jest wiara, że „powodzenie
życiowe nie zależy od pracy, lecz od uzyskanych przywilejów”.
Bolesław Prus zwracał uwagę na polską „chorobę na pańskość”, „pychę
żądną wielkości” – polskie cechy pojawiające się niezależnie od
rzeczywistego statusu społecznego ich nosiciela. Anonimowy poeta napisał w XVII
w. wiersz, przystający do wszystkich niemal okresów politycznej historii Polski:
Zjechało się siedem grzechów na sejm do
Warszawy.
Huczno,
strojno wjechali, mając pilne sprawy.
Pycha
w Rynku stanęła, Lenistwo w ulicy.
Gniew
z Zazdrością po dworach, Obżarstwo w piwnicy.
Piotr
Drzewiecki zwracał uwagę, że Polacy mają tendencję „do zaniechania wysiłku,
gdy osiągnięte rezultaty zapewniają już zupełnie skromny byt. Stąd szeroki pęd
do zajęć biurokratycznych w służbie publicznej”.
Ilustracją tej tezy jest
obserwacja Emila Zegadłowicza, urzędnika ministerialnego w okresie
międzywojennym: „Ministerstwo Sztuki i Kultury było niespotykanym,
wspaniałym bałaganem; (...) organizowano (tam) dezorganizację i dezorganizowano
wszelkie objawy samoorganizacji ze skutkiem przeważnie dodatnim”.
Edmund Lewandowski komentuje tę opowieść w taki oto sposób: „solidnie
pracowano raz na kwartał – sporządzano sprawozdanie z dokonanych czynności i
plan zamierzeń na kolejny okres kwartalny. Z poszczególnych wydziałów udawało
się jednak zebrać dane na maksimum 3 strony, a materiał na posiedzenie rady
ministrów powinien liczyć co najmniej 25 stron, bo tego wymagała powaga
instytucji państwowej”.
Kazimierz Dąbrowski przedstawił
następującą klasyfikację polskich cech narodowych: 1)kult niekompetencji;
2)brak dbałości o ludzi wartościowych; 3)egocentryzm; 4)brak właściwej oceny
siebie.
I dodawał: „Egocentryzm z jednej strony wiąże się ze wzmożoną pobudliwością
ogólną, z drażliwością, z nastrojowością (...) Występuje tutaj potrzeba
znaczenia, postawa gestu, niekiedy skłonności do aktorstwa (...) Skłonność do
znaczenia, skłonność do akcentowania swojej postawy, skłonność do interesowania
się sobą, wysuwania się na pierwszy plan należą do cech egocentryzmu. (...)
zespół egocentryczny wyraża mniejszy lub większy stopień niedojrzałości
psychicznej oraz afektywnej niedojrzałości cechującej dziecko”.
Region, rozłożony
pomiędzy ujściem Odry i Zatoką Fińską z jednej strony, a Adriatykiem i Morzem
Czarnym – z drugiej, ma cechy niedorozwoju, w szczególności jeśli idzie o
trwałość tradycji mieszczańskich. Z drugiej strony, dostrzegalny jest tam
wyraźny zespół cech społeczeństw, związanych z ziemią, przy braku lub
niewielkim społecznym uznaniu dla cech niezbędnych przedsiębiorcy. Badający tę
kwestię Antoni Kępiński doszedł do wniosku – nie wchodząc w szczegóły i zawiłości
sprawy - że „ten dziwny rozkład naszego społeczeństwa na ludzi, którzy
gadają i na tych, którzy pracują, utrzymuje się przez wieki, mimo zmian
warunków życia, zmian ekonomicznych, ustrojowych itp. Byłby to przykład
trwałości struktur społecznych mimo, że czasy się zmieniły, model szlachecki i
kmiecy społeczeństwa się utrzymują. (…) Z tego wynika, że naród polski składa
się z ludzi o przeciwstawnych charakterach: szlacheckiej fanfaronadzie
towarzyszy kmieca pilność”.
Uwaga Kępińskiego jest
uwagą psychiatry, nie ekonomisty, jednakże nie od rzeczy jest zwrócić uwagę na
istotną wspólnotę „szlacheckiej fanfaronady” i „kmiecej pilności”.
Ludzie związani z ziemią – czy to chłopi, czy tzw. ziemianie - mają cechę,
która ich łączy - względnie ograniczone potrzeby. Jeśli przełożyć to na język ekonomicznych zachowań, oznacza tendencję
do ograniczania wysiłku po zaspokojeniu potrzeb na poziomie ocenianym jako
wystarczające minimum. Jest to cecha o skutkach przeciwnych, niż te,
które musi wykazać przedsiębiorca związany z handlem, czy produkcją towarów i
usług. Cechy istotne dla tego ostatniego – czy to wrodzone, czy to wymuszone
konkurencją – prowadzą do nieustannej maksymalizacji przychodów, albowiem
długofalowym celem jego działalności jest nie tyle zaspokojenie swoich potrzeb
(to cel wtórny), ile rozwój firmy, bo tego wymagają konkurencyjne warunki na
rynku. Już wybór zajęcia – przedsiębiorcy albo rolnika, urzędnika, czy
„inteligenta” – sam w sobie świadczy o pewnych preferencjach, co do rozmiarów
ambicji i sposobu realizowania celu życiowego.
3. Między-Europa,
czyli między Rosją a Zachodem.
Rzeka
Łaba dosyć wyraźnie rozdziela Europę na dwie wyraźne części. Występuje przy tym
jako rzeka graniczna w jej historii wielokrotnie. Dzieliła Europę w
Średniowieczu na germańsko-romańską i słowiańską. Później, stanowiła wyraźną
linię rozgraniczającą dwa typy gospodarek: zachodnią o silnym pierwiastku mieszczańskim
i wschodnią – ziemiańsko-pańszczyźnianą. Po II wojnie światowej stała się rzeką
graniczną symbolizującą żelazną kurtynę, dzielącą Europę demokracji od
Europy komunistycznego totalizmu. Wreszcie, badania zupełnie innego typu,
wskazują na Łabę jako odgraniczenie genetyczne mieszkańców Europy,
odzwierciedlone w powszechności grup krwi: grupy krwi A dominującej na
Zachodzie i grupy B, mającej być cechę genetyczną Europy Wschodniej. Każda z
tych granic, opierając się o tę samą rzekę, sprawia wrażenie indywidualnej i
powstającej w szczególnych okolicznościach o przypadkowym związku z innymi. Czy
nie za dużo przypadków jak na jedną rzekę, nie posiadającą oprócz tego żadnych
specjalnych cech wyróżniających? Jej źródło bije w Karkonoszach, po ich
czeskiej stronie, wkrótce „zawija” się w kierunku północnym, przepływa przez
Kotlinę Czeską i Dolinę Drezdeńską, uspokaja swój górsko-wyżynny bieg na
Nizinie Północnoniemieckiej i na 1165 kilometrze wpada lejkowatym ujściem do
Morza Północnego w Zatoce Helgolandzkiej. Jest krótsza od Renu, dłuższa od
Wisły, słowem – europejski średniak.
Łaba
jest wschodnim kamieniem granicznym dla zachodnich, romańskich regionów Europy,
uważających się za spadkobierców imperialnego Rzymu. Nieudana awantura podbicia
przez Rzymian kraju Germanów, podjęta w 9 r. przed Chr. zatrzymała się też na
tej rzece. Po katastrofalnej klęsce w Lesie Teutoburskim, legiony wycofały się
na linię Renu, czyli do tradycyjnego limes. Niektórzy historycy snują
perspektywę zmiany losów Europy w wyniku ewentualnej romanizacji Germanów,
ale przecież ponad tysiąc lat później Łaba stanie się jednak wschodnią granicą
Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Czyżby Rzym zwyciężył i w
tym miejscu?
Przesunięcie
się łacińskiego Rzymu w niemieckim wydaniu na granicę Łaby, a później - w
formie niemieckiego osadnictwa – na Śląsk, Pomorze i do Prus, spowodowało, że
Polska, Litwa i Węgry zajęły miejsce peryferium cywilizacji europejskiej,
zajmując dotychczasowe miejsce średniowiecznych Czech i Skandynawii. Polska
promieniowała swoją „peryferyjną łacińskością” na wschód – w kierunku Litwy i
Rusi, Węgry – w kierunku południowego łuku Karpat i Bałkanów. Taki obraz Europy
byłby zgodny z XVI wieczną mapą, zakreślającą granice europejskiej strefy
gospodarczej, która kończyła się na wschodzie, na granicy państwa
moskiewskiego, a na południu nie obejmowała już Europy osmańskiej.
Historia się jednak nie powtórzyła.
Rozszerzając wpływy na wschód i południe, kraje te (Polska i Węgry) przyjmowały
coraz więcej wzorców wschodnich i ich „peryferyjna zachodniość” przekształciła
się w równoległy „peryferyjny orientalizm”. „Włączenie Ukrainy do Polski, od
której różniła się ona pod względem religii, języka i obyczajów, miało w
przyszłości doprowadzić do poważnych problemów wewnętrznych. Na zewnątrz
oznaczało to dla Polski posiadanie wspólnej granicy z Moskwą. Polska stawała
się coraz bardziej uwikłana w problemy Wschodu, a także wystawiona na jego
wpływy. Rozpoczęła się swego rodzaju orientalizacja kraju i społeczeństwa”.
Widać to było w ewolucji stroju, czerpiącego obficie z wzorów tureckich i
tatarskich, a także broni i taktyki militarnej, wynikającej z przystosowania
jej do konfrontacji z konnymi armiami koczowników ze Wschodu. Ekonomicznie,
cała Rzeczpospolita Polski i Litwy była częścią europejskiej strefy
gospodarczej, która kończyła się na wschodzie na granicach Moskwy i Chanatu
Krymskiego, a na południu na Imperium Turków Osmańskich. Ciężar problemów
politycznych i społecznych przesunął się jednak z Wielkopolski i Małopolski –
na wschód. Wpływ na ważne decyzje wymknął się z rąk szlachty zachodnich
regionów kraju na rzecz wielkich rodów Ukrainy i Litwy – Wiśniowieckich,
Sobieskich, Czartoryskich, Sapiehów i Radziwiłłów. Sprawy moskiewskie, kozackie
i tureckie przesłoniły tlące się konflikty na zachodnich kresach
Rzeczypospolitej. Polska kultura zaczęła być w coraz większym stopniu reprezentowana
przez nazwisko kresowe: Mickiewiczów, Wańkowiczów, Sanguszków, Kościuszków i
Moniuszków.
Podobny proces miał miejsce w sąsiednim
Królestwie Węgier. Madziarowie przybyli ze wschodnich stepów i podporządkowali
sobie słowiańskich rolników. Chrześcijaństwo, wraz z Koroną Św. Stefana
przyszło z Rzymu. Węgry, tak jak Rzeczpospolita Polski i Litwy, były państwem
wielonarodowościowym. Oprócz panujących Madziarów, Buda musiała liczyć się ze
Słowakami, bałkańskimi Chorwatami, rumuńskimi Wołochami i Szeklerami –
węgierskimi osadnikami w Siedmiogrodzie. Przejęcie Korony Św. Stefana przez
Habsburgów dało początek jeszcze bardziej wielonarodowościowej monarchii. Do
narodowościowego tygla Królestwa Węgier doszli Niemcy austriaccy, Czesi i
germanizujący się szybko Ślązacy. Inaczej niż w Polsce, gdzie ciężar problemów
przesuwał się wyraźnie na wschód, Cesarstwo Austriackie (później
Austro-Węgierskie), centrum polityczne miało nadal w Wiedniu, czyli w obrębie Zachodu.
W rezultacie tworzenia się na Wschodzie Europy wielkich organizmów
państwowych, granice cywilizacyjne przebiegały nie wzdłuż granic politycznych,
lecz wedle przedziałów wewnętrznych, jakie utworzyły się wcześniej. Na południu
Łaba ma swoją młodszą siostrę - Litawę. Ta niewielka rzeka bierze początek w
Alpach Styryjskich, aby po 180 kilometrach przepłynąć po wschodniej stronie
Wiednia i skończyć bieg w węgiersko-słowackim już Dunaju, jako jego prawy
dopływ. Tradycyjnie, uważana była za granicę między dwiema koronami Habsburgów
– cesarsko-austriacką oraz królewsko-węgierską, czyli między żywiołem
niemieckim, miejskim - a rolniczo-ziemiańską strukturą społeczną państwa
Madziarów. Rzeka jest krótka, a granica nie tak wyraźna, jak granica Łaby, ale
połączenie obu z nich daje przedłużenie linii Łaby o podobnym znaczeniu historycznym,
oddzielając linią - od Morza Północnego do Adriatyku - narody
wschodnioeuropejskie od żywiołu germańskiego, podlegającego coraz silniej
wpływom cywilizacji śródziemnomorskiej. Dla porządku dodajmy, że Czechy
znalazły się po zachodniej stronie tej granicy, czyli w Przedlitawii. Być
może wyjaśnia to pewną dozę „nie-słowiańskości” Czechów i ich przekonanie, że
byli zawsze częścią europejskiego Zachodu, nie zaś Wschodu.
Łaba
i Litawa, to wyraźne granice styku kulturowego Germanów i Słowian. Madziarzy,
zaplątani między Słowianami, Germanami i romańskimi Rumunami, kulturowo
pozostali po wschodniej stronie linii podziału. To rozgraniczenie jest wyraźne.
Inaczej jest jednak ze wschodnią granicą między-Europy. Trudno
stwierdzić gdzie się kończy, a gdzie zaczyna hemisfera rosyjska. Prorosyjski
dryf Białorusi, skłaniałby do wyznaczenia Bugu jako granicznej rzeki
odgraniczającej między-Europę od Rosji. Jednak żywioł katolicki sięga
dalej - do Niemna, a Białoruś - mimo wszystko - nie jest Rosją. Jej wschodnia
granica, pokrywa się z przedrozbiorowymi kresami Wielkiego Księstwa
Litewskiego. To skłaniałoby do szukania linii rozgraniczenia między-Europy
z Rosją w rejonie Dźwiny i Dniepru, tym bardziej, że również Ukraińcy
mieszkający po prawej jego stronie są bardziej prozachodni, a ci, z przeciwnego
brzegu - bardziej prorosyjscy.
W tradycji starożytnej i średniowiecznej,
znana współczesnym Europa kończyła się na Donie (grecka nazwa – Tanais).
Na nim kończył się też znany świat, czyli Sarmatia europea, Za Donem
rozciągała się nieznana i tajemnicza Sarmatia asiatica. To stamtąd,
czyli znikąd, pojawiały się hordy agresywnych ludów koczowniczych,
nękających resztę Europy niszczycielską chciwością.
Dzisiejsza
Europa Zachodnia tworzyła się przez ponad tysiąc lat, spajając swoją ciągłością
historyczną społeczeństwa wielu narodów. Rosja przeciwnie, powstała z ekspansji
jednego plemienia zamieszkującego tereny wokół dzisiejszej Moskwy i zdolnego –
jak się okazało – do zdominowania Finów i Karelów z północy, Tatarów i
Czeczenów z południa, Kałmuków i Kazachów ze wschodu. Jako naród, Rosjanie
pojawili się jednak dopiero na skutek utworzenia państwa. Europa
Środkowo-Wschodnia inaczej – powstała z rozpadu wielonarodowych imperiów. Państwa
bałtyckie – to efekt rozpadu Rosji i I Rzeczypospolitej. Współczesna Polska
powstała z nieszczęścia trzech imperiów – Rosji, Niemiec i Austrii. Czechy,
Słowacja, Węgry i Chorwacja pojawiły się w efekcie upadku Austro-Węgier.
Rumunia, Bułgaria i Serbia z Macedonią – to rezultat katastrofy tureckiego
Imperium Osmańskiego. Białoruś i Ukraina powstały – do pewnego stopnia – z
przypadku: z obranej przez Jelcyna drogi pozbawienia władzy Michaiła
Gorbaczowa.
Nie
wszystkie narody regionu określiły ostatecznie swoją tożsamość. I tak: Mołdawianie
nie chcą – jak się wydaje - być Rumunami, chociaż etnicznie ich języki są
tożsame. Nie dzieli ich nic prócz trwałości rosyjskiej i sowieckiej przeszłości
Mołdawii – ani religia, ani odmienna wcześniejsza przeszłość. Chorwaci
podkreślają swoją odrębność od Serbów przez wzgląd na katolicyzm pierwszych i
prawosławie drugich. Naród bośniacki różni się nie tyle używanym językiem, ile
wyznawaniem islamu w miejsce chrześcijaństwa jego otoczenia. Macedończycy nie
przyjmują do wiadomości, że – z kolei ich język – jest współczesną mutacją
starobułgarskiego, z którego utworzył się kiedyś wspólny dla prawosławnych
Słowian staro-cerkiewnosłowiański - język ich liturgii. Utworzyli więc
odrębne państwo. Białorusini nie są pewni, czy w ogóle istnieją. Zaledwie
dziesięć procent ludności tego kraju mówi na co dzień po białorusku. Reszta
posługuje się rosyjskim albo trasianką, czyli przypadkową mieszanką
języków - białoruskiego i rosyjskiego. Odpowiednikiem białoruskiej trasianki
jest ukraiński surżyk (dosł. pszenżyto) – mieszanina
ukraińszczyzny i rosyjskiego.
Jeśli
przyjmiemy, że cechą charakterystyczną dla Europy jest to, że to narody
tworzyły państwa, a nie na odwrót, jak to miało miejsce w obu Amerykach i Azji,
to między-Europa różni się od jej zachodniej części tym, że proces
powstawania tam narodów jeszcze się nie zakończył. Brak okrzepnięcia własnej
tożsamości przekłada się na pewne typy zachowań, na których częstotliwość w
krajach regionu, a w szczególności w Polsce, zwracają uwagę psychologowie.
4. Między-Europa
- jej dziesięć cech głównych.
Eksponowanie
pewnych cech, charakterystycznych dla narodów, czy regionów, jest zawsze
narażone na niebezpieczeństwo subiektywizmu. Jedyną, prawdziwie obiektywną
przyczyną zróżnicowania ludzi i społeczeństw jest środowisko geograficzne.
Część Europy położona na wschód od Łaby posiada jednak wyraźne cechy wspólne,
odróżniające ją od regionu śródziemnomorskiego i atlantyckiego. Jest to region
odkrytych równin, na północy pokrytych lasami, na południu – trawiastymi
stepami. To położenie tłumaczy wiele. Na zachodzie i południu Europy, rozległe
doliny chronione górami dawały względnie bezpieczne schronienie i pozwalały na
ciągłość osadnictwa, bez czego nie mogłyby powstać trwałe struktury społeczne.
Cechą europejskiego wschodu była zmienność – ludy bezustannie
przetaczały się przez otwarte przestrzenie i stabilizacja osadnictwa przyszła w
dwa tysiące lat później, niż miało to miejsce w basenie Morza Śródziemnego.
Cechy, wyróżniające społeczeństwa między-Europy wynikają więc z dwóch
najważniejszych czynników: naturalnego opóźnienia cywilizacyjnego oraz naleciałości
orientalnych, pochodzących wszakże nie ze starożytnych cywilizacji
Bliskiego Wschodu, ale z kultur narodów stepowych terenów środkowej Azji.
Paradoks polega więc na tym, że chrześcijaństwo, czyli to, co wielu badaczy
uważa za orientalny pierwiastek cywilizacji zachodniej przywędrowało do
Europy Środkowo-Wschodniej ze starożytnego Rzymu. W rezultacie, to co tam, na
Zachodzie uważane jest za pierwiastek orientalny, we wschodniej części Europy
jest brane za zachodnie, a religijność w jej rzymsko-katolickiej formie traktuje
się jako jeden z argumentów na rzecz przynależności do kręgu cywilizacyjnego
Zachodu. Tymczasem, jest więcej niż pewne, że „chrześcijaństwo jest
pierwiastkiem wschodnim naszej kultury”.
Do między-Europy trafiło z dwóch stron – od zachodu z Rzymu i od
południa z Konstantynopola. W ten sposób krąg, do którego narody regionu
podkreślają swą przynależność szczególnie entuzjastycznie, niósł ze sobą
również to, co najbardziej orientalne w dziedzictwie cywilizacji
śródziemnomorskiej. Oryginalny Orient przedostawał się do między-Europy
wprost ze Wschodu – z kontynentalnej Azji. Na otwarte przestrzenie między Łabą,
a Dnieprem wtaczał się z impetem armii nomadów oraz ich zbrojnym osadnictwem.
Stepowymi koczownikami byli niegdyś Madziarzy, dzisiejszy Węgrzy, lecz
wcześniej także Pieczyngowie i Połowcy, zruszczeni w stepach Ukrainy Sarmaci i
Alanowie, którzy mieli „zniknąć gdzieś w lasach Środkowej Europy”. Na
Bałkany, poddawane wpływom Bliskiego Wschodu od starożytności, prawdziwy Orient
wdarł się wraz z inwazją Turków – pierwotnie koczowniczego narodu Azji, którego
oryginalne leże znajdowały się w IX stuleciu daleko od Europy - na azjatyckich
wybrzeżach Pacyfiku. Podbijając bałkańskie ludy, Turcy – zgodnie z logiką koczowników
traktowali ich jako zwierzęce stado, które – w formie stad zwierząt - musieli
porzucić w procesie podbijania miejskiej kultury Bizancjum. „Ci, którzy
pozostali chrześcijanami byli ‘rają’(dosł. stadem), czyli poddanymi chłopami
zobowiązanymi do dyskryminujących świadczeń”.
Rzecz w tym, że liczna warstwa niewolnych chłopów, pełniących dla byłych
koczowników funkcję utraconego stada, jest cechą charakterystyczną całego
obszaru Europy na wschód od Łaby i Litawy, niezależnie od przynależności
narodowej. W tym kryje się źródło powszechnego w regionie systemu
pańszczyźnianego.
Skoncentrujemy teraz uwagę na najbardziej
widocznych znamionach przynależności narodów regionu do między-Europy.
1) Dominacja etnosu
słowiańskiego
Od V w. przed Chr. na całym wielkim obszarze
wschodniej połowy Europy dominują Słowianie. Są etnicznymi Indoeuropejczykami.
Pochodzą z tego samego praindoeuropejskiego pnia, co dziewięćdziesiąt pięć
procent ludności kontynentu. Od początku są jednak inni. Arnold Toynbee twardo
przekonywał o poważnym zacofaniu Słowian, już jak na standardy czasów, w
których wyłonili się z bagien i rozlewisk Prypeci. Mieli według niego zajmować
się prymitywną gospodarką leśno-wypaleniskową, nie znali żelaza i od zarania
dziejów ich endemicznym problemem było to, że stanowili łatwy cel dla łowców
niewolników. Ich „miejsce w Europie” jako ludu najczęściej spotykanego
na arabskich targach niewolników jest prawdopodobnym źródłem nazwy. W łacinie, Slavus
– Słowianin, jest słowem pokrewnym ze słowem sclavus – niewolnik. Znamienne,
że ta łączność miana Słowianin i słowa niewolnik zachowała się
również w innych językach europejskich (ang. Slav i slave, niem.
der Slave – der Sklave”.
Faktem jest, że Słowianie byli wtedy przedmiotem dominacji ze strony
ludów wędrujących wzdłuż i wszerz Europy. Wedle niektórych badaczy – północne
szczepy Słowian zostały już na początku swego istnienia zdominowane przez koczowniczych
Alanów i Sarmatów; plemiona zamieszkujące Panonię (dzisiejsze Węgry) przez
inne ludy stepowe - Hunów, Awarów i Madziarów. Słowianie południowi znaleźli
się pod władzą innych niegdysiejszych nomadów – turkojęzycznych Bułgarów i - w
ostatecznym rezultacie – samych Turków osmańskich. Słowianie wschodni ulegli szwedzkim
Wikingom (Waregom), którzy stali się założycielami Rusi Kijowskiej i pierwszej
normańsko-ruskiej dynastii Rurykowiczów.
W tej sytuacji, cechą regionu odziedziczoną po Prasłowianach, miałaby być pewna
skłonność do ulegania „lepszym” i brak niezbędnej dozy agresji, koniecznej do
odwrócenie ról, a przynajmniej do skutecznego wchłonięcia koczowniczych
zwierzchników.
2) Dychotomiczna
struktura społeczna
Jeśli domniemania, co do kluczowej roli narodów
koczowniczych i skandynawskich Wikingów w budowie struktur państwowych w
Europie Wschodniej uznać za prawdziwe, to zrozumiała staje się jej następstwo:
specyficzna dla regionu dychotomiczna struktura społeczna. Dychotomia
wynikałaby z tego, że arystokracja nomadycznego pochodzenia była swego rodzaju naturalną,
genetyczną arystokracją gardzącą znojem rolnika i poszukującą
półniewolniczej warstwy społecznej zdolnej do podjęcia w jej imieniu tego
trudu. Względna łatwość, z jaką w regionie zaprowadzona zostało ziemiańsko-chłopskie
uwarstwienie społeczne i równoczesna marginalizacja roli stanu mieszczańskiego
mogłaby być w tym kontekście uznana za wyjaśnioną.
Podział dychotomiczny, to szczególny rodzaj
uporządkowania. Jego cechą jest kontradyktoryczność, czyli oddzielenie
dwóch grup wedle cech wzajemnie się wyłączających. W przypadku społeczeństw między-Europy
na etapie ich tworzenia, dwie warstwy związana z ziemią – ziemianie i ich
poddani, praktycznie wyczerpywały zagadnienie. Grupy nie mieszczące się w tej
właśnie dychotomii, otrzymywały albo prawa specjalne, albo też były
wchłaniane przez jedną z warstw podstawowych. Na terytorium między-Europy
nie pojawił się jako samodzielny podmiot – charakterystyczny dla uwarstwienia
społecznego Zachodniej Europy – stan trzeci. W jej zachodniej części, proces
liberalizacji stosunków społecznych polegał nie na powiększaniu przewagi
mieszczaństwa nad ziemiaństwem, lecz na powolnym przekształcaniu się gminu w
społeczeństwo. Na obszarze między-Europy nastąpiło to dopiero z
kilkusetletnim opóźnieniem.
O ile środkowa i północna część Europy dotknięta
była dychotomią dwubiegunowego społeczeństwa szlachty i pańszczyźnianych
chłopów, o tyle jej południowa część, która znalazła się pod panowaniem
muzułmańskich Turków, doświadczyła dychotomii innego rodzaju. Turcy nie
definiowali się jako naród etniczny, lecz jako Osmanowie, czyli potomkowie
Osmana, założyciela państwa. Na terenach dawnego Bizancjum ich wyróżnikiem stał
się islam. Każdy zatem, kto wygłosił muzułmańskie wyznanie wiary i
przechodził z religii chrześcijańskiej na islam, stawał się Osmanem - z pełnią
przysługujących mu praw. Pamiętajmy, że islam niesie silny i pociągający
pierwiastek egalitaryzmu, przez wielu ludzi uznawanego za rzeczywisty wymiar
wolności. Ci, którzy uparcie trwali przy prawosławiu odziedziczonym po
przodkach stawali się rają – stadem, któremu przysługiwały tylko takie
prawa, na jakie godził się sułtan i kalif, czyli następca Proroka.
Muzułmanie mieli swoje prawo w postaci szariatu, wyprowadzanego wprost z
Koranu, chrześcijanie i Żydzi z tego prawa nie korzystali. System osmański,
inaczej niż w Polsce czy na Węgrzech, nie opierał się na darmowej pracy
pańszczyźnianych chłopów, ale z okładania raji - niemuzułmańskiego stada
wysokimi podatkami oraz pozbawieniem go możliwości odwołania od arbitralnych
decyzji sądów muzułmańskich. Efekt społeczny i psychologiczny tego rodzaju dychotomii
był podobny do tego, jaki uwidocznił się w innych częściach między-Europy.
Nie powstawała przestrzeń dla stanu trzeciego z jego mieszczańskimi,
samorządowymi, aspiracjami i etosem pracy dla zysku, a nie tylko dla
zaspokojenia potrzeb. Podobnie, południe Europy nie przeżyło rewolucji
burżuazyjnej ani przemysłowej. Zmiany, jak wszędzie w regionie, musiały zostać
importowane z zewnątrz.
Dychotomiczna struktura społeczna jest elementem nabytym
od społeczeństw orientalnych, w których również nie mógł samodzielnie
wykształcić się stan trzeci, dający możliwość równoważenia władzy monarchy
interesami warstwy, której pozycja nie wywodziła się z urodzenia, ale ze
zgromadzonych fortun lub nabytych umiejętności. Istnienie takiego stanu
umożliwiło powstanie w Europie Zachodniej absolutyzmu oświeconego, którego
całkowicie zabrakło w innych regionach świata. Dodajmy, że spośród tych dwóch
słów określenia, ważniejszym jest „oświecony” niż „absolutyzm”. Najbardziej
rozwinięty, brzemienny w dalekosiężne następstwa dla całego regionu przypadek dychotomii
społecznej miał miejsce w Rzeczypospolitej Polski i Litwy: „W
zasadzie naród polski rozpadał się na dwa światy społeczno-kulturowe: p a n ó
w i c h a m ó w. Pierwsi mieli p r a w o panować i próżnować, a drudzy o
b o w i ą z e k służyć i pracować”. Kiedy poniżany przez wieki chłop został wyzwolony i
zwolniony z pańszczyzny, jego rozumienie wolności było proste: marzeniem stało
się „upodobnienie do panów”, to znaczy jak najmniej pracować i jak najwięcej
próżnować. Konsekwencją było zablokowanie możliwości szybkich przemian postaw
społecznych. Niektórzy historycy upatrują przyczyny upadku Rzeczypospolitej
Polski i Litwy w tym, że nie wprowadzono w życie artykułów Ugody
Hadziackiej, tworzącej Rzeczpospolitą Trojga Narodów z kozacką Ukrainą jako
trzecim członem państwa.
W kontekście ówczesnej dychotomii oznaczałoby to nadanie klejnotu
szlacheckiego rzeszom niepiśmiennych Kozaków Siczowych oraz legitymizację rzezi
i rabunku mienia. „Chamów do herbów dopuszczać nie będziem!” – słusznie
w tym kontekście - postanowił w odpowiedzi Sejm Rzeczypospolitej. Dychotomiczna
struktura społeczna okazała się barierą nie do przebycia nawet dla instynktu
samozachowawczego szlacheckiego państwa.
Z opisaną strukturą społeczną łączy się
odmienne, niż w społeczeństwach mieszczańskich, pojmowanie wolności. Zachodnie standardy demokracji z tego właśnie powodu słabo
zdają egzaminu w krajach między-Europy. Zachód
ma za sobą
obfitą literaturę, dotyczącą prawa do wolności i jej egzekucji od władzy
państwowej. Prawo do wolności, jako jedno z praw naturalnych jest jednym
z jej kanonów i nie jest tam nigdzie kwestionowane. Społeczeństwa między-Europy,
ze względu na swoje historycznie uwarunkowane cechy, mają tendencję do
traktowania prawa do wolności jako kategorii bardziej formalnej, niż
rzeczywistej. To innego rodzaju indywidualizm, niż ten z kręgu rosyjskości,
gdzie wolność, to „step przed zaoraniem go pługiem. Step szeroki – wola. Ten
indywidualizm przejawia się w tym, co się określa mianem atamańszczyzny”.
W tego rodzaju sytuacji, nie ugruntowanej i nie rozumianej wolności, „opozycja
nie będąca wyrazem autentycznych sił społecznych jest niczym wobec ugruntowanej
władzy, można ją porównać do dawnych błaznów dworskich”.
Tab.1. Udział szlachty w
społeczeństwach
Europy pod koniec XVIII
w.
Kraj
|
Udział szlachty w %
|
Polska
w tym: Mazowsze
|
9
25
|
Hiszpania
w tym: Baskonia
Kastylia
|
6,5
25
8-10
|
Węgry
|
8-10
|
Anglia
|
3
|
Rosja
|
2
|
Francja
|
0.7
|
Szwecja
|
0.3
|
Dania
|
0.25
|
Źródło: E. Lewandowski, op. cit., s.105.,
Multimedialna Encyklopedia PWN.
3)
Gospodarka chłopsko-ziemiańska i specyficzna definicja wolności.