Marek Głogowski
Czy systemy
finansowy służy gospodarce ?
Finanse stanowią krwiobieg
gospodarki i w dużym stopniu od ich kondycji zależy stan całego systemu
ekonomicznego z wszystkimi jego implikacjami na płaszczyźnie społecznej i
politycznej. Pieniądz, czyli wycena dóbr, usług i pracy ma bezpośredni wpływ na
szereg fundamentalnych czynników wzrostu gospodarczego, takich jak stopa
oszczędności, efektywność inwestycji, kierunki alokacji kapitału, a zwłaszcza
poziom konsumpcji.
Wycena w pieniądzu jest miarą
wartości.
Mamy dziesiątki miar. Ewolucja
ich przebiega w kierunku ich uprecyzyjnienia. Np. czas – najpierw sekundę w
starożytności określano pulsem człowieka, potem nastąpiły wzorce astronomiczne,
a obecnie atomowe: sekunda to czas równy 9 192 631 770 okresom promieniowania
odpowiadającego przejściu między dwoma poziomami F=3 i F=4 struktury
nadsubtelnej stanu podstawowego atomu cezu 133Cs w spoczynku, w temperaturze 0
K. „Metr” doszedł w swej definicji do precyzji - jako odległość, jaką pokonuje
światło w próżni w czasie 1/299 792 458 s.
Wyobraźmy sobie co by się
stało we wszystkich dziedzinach nauki techniki i życia społecznego, gdyby
jednostki takie jak metr, sekunda, jednostki temperatury, ciśnienia , wszystkie
jednostki elektrotechniki itd. miały płynne wartości i przyjmowane byłyby
umownie i zmiennie w czasie. Cała cywilizacja techniczna przestała by istnieć.
A co się dzieje z podstawową
miarą dla gospodarki wartością pieniądza z jego ruchomym kursem! To tak jakby
klient przyszedł kupić sukno z miarą swojego „łokcia”, a miał długą rękę, co
dało by znaczne straty sprzedawcy.
Swego czasu milioner George
Soros, spekulacyjnie atakując brytyjskiego funta i włoskiego lira, zarobił
kilka miliardów dolarów, wyrzucając te waluty z tzw. „węża walutowego”, a tylko
rząd brytyjski, według różnych szacunków musiał wydać wtedy 27 miliardów funtów
na obronę swojej waluty.
Pogoń za fundamentalnym dla
gospodarki rynkowej zyskiem przypomina bieg o dystansie, który może być na 100
metrów, na 10 kilometrów, do nieskończoności, a którego długość zostanie
określona dopiero po starcie zawodników – biegaczy i nie będzie sygnalizacji
mety. Do tego nieliczni są „dobrze poinformowani” ( przez „sędziów”) jaki to będzie
dystans – np. 100 metrów i po przebiegnięciu intensywnie tego, stają i inkasują
nagrodę. Reszta bez szans na sukces biegnie dalej, niektórzy do końca życia –
czyli bankructwa. Wynika to z tego że wycena - miara wartości, zmienia się
niezależnie i znaczniej, od zmienności samych mierzonych wartości.
Powyższe stanowi wystarczający
powód, że taki system finansowy nie służy społeczeństwu i gospodarce, tak jak
nie służyłby architekturze , budownictwu, całej mechanice, handlowi „metr” ,
który w jednym miejscu i czasie miałby np. 250 centymetrów a w innym 85
centymetrów.
Jak taką dziedzinę jak
ekonomia, można nazywać nauką, gdy podstawowa jednostka miary jej efektywności
- pieniądz, charakteryzuje się taką zmiennością, do tego spekulacyjnie
wymuszaną po przez niepohamowaną systemowo chciwość.
Nie dziwi więc że pojawiają się
opinie takie jak Larry'ego Batesa w książce pt. „Nadchodzi krach światowej
ekonomii”, deputowanego trzech kadencji do Izby Repre-zentantów,
przewodniczącego wpływowej komisji bankowej i gospodarczej, ale i praktyka
bankowca. Napisał on: „Mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić. że
największą przeszkodą w zrozumieniu ekonomii było moje wykształcenie
ekonomiczne. (…) Nauczano mnie nieprawdy odnośnie zasad działania ekonomii.
(...) Uczono mnie, że ekonomia powinna działać w oparciu o kilka „praw
naturalnych", ...że wszystko. co dzieje się na rynku - wszystkie zawrotne
spirale i zwroty - to "zjawiska naturalne". powodowane przez różne
czynniki "wywierające
wpływ" na gospodarkę. jak na przykład podaż, popyt itp. Ależ byłem naiwny!
Dałem się na to złapać - na wszystko. Ale teraz wiem więcej. To. co się dzieje
ma określony cel i dzieje się dlatego. że tak chcieli bankierzy i politycy. I w
taki sposób działa ekonomia. Mało tego, że zostałem bankierem, to jeszcze
zostałem dyrektorem naczelnym i głównym udziałowcem trzech małych banków w
stanie Tennessee. (…) stało się coś dziwnego z tym, co kiedyś było
zrównoważoną, a nawet ciężką profesją - spryciarze i oszuści zaczęli przejmować
kontrolę i nie dotyczy to tylko Waszyngtonu czy Wall Street. To samo działo się
w moim stanie i w moim mieście. Wiedziałem. że skutki będą tragiczne. lecz ja
byłem tylko jednym z mało znaczących pasażerów gdzieś z tyłu tego autobusu.
Ponieważ nie byłem W stanie zatrzymać kierowców, popieranych przez Rezerwę
Federalną i zatwierdzonych przez Stowarzyszenie Bankierów, postanowiłem opuścić
ten autobus zanim stoczy się w przepaść. Ponad dziesięć lat temu sprzedałem te
banki, zrezygnowałem z posady i wycofałem się z bankowości. (...). Kreatorzy
pieniędzy skutecznie stworzyli iluzję prosperity poprzez doprowadzenie do
powstania największego zadłużenia i wypuszczenia największej ilości pieniędzy
papierowych w całej historii. Już niebawem miarka tego długu się przeleje. a
kiedy to nastąpi, wtedy wszystkie kasy oszczędnościowo pożyczkowe, fundusze
powiernicze. obligacje itp. znajdą się w wielkich tarapatach. Będzie to
zaledwie czubek góry lodowej. jaki widać z oddali”. Grozę sytuacji obnaża to, że Larry Bates, napisał ten
tekst w 1994 roku !
Ilość pieniądza, jako miara
wartości - wyceny dóbr, usług i pracy powinna pozostawać w korelacji z ilością
i jakością tych wartości.
A poparzmy na współczesny
mechanizm kreacji pieniądza. Prof. Soddy z Oxfordu napisał : „Czy w
naszych czasach... .można by znaleźć większy dziwoląg od tych instytucji, które
jakoby pożyczają pieniądze lecz ich nie pożyczają ale je tworzą... Udało się
zrealizować...fizyczny cud, aby nie tylko dostać coś za nic, ale ponadto
otrzymywać z tego tytułu niekończące się odsetki”.
Profesor Maurice Allais,
zdobywca nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii w 1988 roku, napisał w swej
książce „Les Conditions Monetaires d’une Economie de Marche” („Monetarne
uwarunkowania rynku ekonomicznego”, str.2): „W istocie, obecny sposób tworzenia
pieniądza z niczego przez system bankowy jest, nie waham się tego powiedzieć,
aby pomóc ludziom wyraźnie uzmysłowić sobie, o co tu chodzi, podobny do
wytwarzania pieniędzy przez fałszerzy, tak słusznie potępianego przez prawo.
Mówiąc konkretnie, daje te same rezultaty”.
Prywatne banki tworzą
pieniądze, które pożyczają, ale automatycznie nie tworzą na odsetki jakich
żądają w zamian. Jeśli ktoś spłaci pożyczkę - inny musi zbankrutować. Pożyczkobiorcy wszyscy razem nie są wypłacalni.
Jedynym sposobem podtrzymania systemu jest tworzenie coraz więcej pieniędzy
kredytowych, a więc większego długu. Wykładniczość zjawiska prowadzi do kresu
tej zabawy. Już nawet spłata samych odsetek staje się niemożliwa. Wprowadzanie
ratunkowych pieniędzy, notabene pożyczonych przez rządy od systemu bankowego
przez obarczone odsetkami obligacje, nie ocali systemu, opóźni jedynie jego
upadek. A dla czego tak się dzieje? Rządy odstąpiły od swego przywileju
emitowania pieniądza, więc majątki narodowe i prywatne są systematycznie zadłużane.
Ten problem obrazowo
przedstawia Profesor Colin B. Smith: „wyobraźmy sobie, że wodociągi
dostarczały by ludziom wodę, jako oprocentowaną pożyczkę i że dla oddania
odsetek zwracalibyśmy się do wodociągów o dodatkową pożyczkę wody aby zapłacić
za już zużytą. Banki czynią z pieniędzmi dokładnie to samo” a głównym
klientem są rządy.
Obecnie sukcesywnie załamuje
się rynek indywidualnych biorców kredytów. Z gołego nic się nie zdejmie, nie ma
więc gdzie wcisnąć kreowanego, podtrzymującego chory system pieniądza, udziela
się więc krajom jeszcze nie zrujnowanym „platynowych”
kredytów, m.in. Polsce, lub
stosuje metody opisane przez Johna Perkinsa, o czym będzie w dalszej części
tekstu
System odsetkowy swoim
obciążeniem, zarówno wszystkich obywateli jak i gospodarki, dawno przewyższył
ciężary podatkowe i rośnie wykładniczo. Żyjemy z błędnym przekonaniem, że nie
zaciągając kredytów nie płacimy odsetek. A obciążają one ceny wszystkiego co
kupujemy w formie dóbr i usług. Także usługi instytucji państwa opłacane z
podatków obywateli są obciążane odsetkami z pożyczek zaciągniętych przez rząd
na pokrycie deficytu. Ostatecznie więc szczegółowa analiza pokaże, że 80-90%
społeczności spłaca więcej odsetek niż otrzymuje np. od posiadanych
oszczędności. Tylko wąska grupa otrzymuje wielokrotnie więcej odsetek niż sama
spłaca kosztem tych 90% społeczności. A więc system odsetkowy stanowi poza
podatkowym, niewidoczny system redystrybucji bogactwa od biednych w kierunku
bogatych pogłębiając wykładniczo tę przepaść. To jest zapewne najbardziej
antyspołeczny, a zarazem najmniej widoczny, mechanizm obecnego systemu
finansowego.
Szwajcaria – niezatapialny
lotniskowiec systemu bankowego, rozumiejąc szkodliwość systemu odsetkowego
pieniądza, zapewne dla uzyskania stabilności nastojów społecznych, decyzją
Banku Światowego barterowy system, podniosła do rangi drugiej bezodsetkowej
nierujnującej gospodarki waluty. Kraj ten ma więc oficjalne dwie waluty. To
samo chce obecnie zrobić Belgia.
Zależne od kapitału finansowego
media są niestety narzędziem „edukacji” ekonomicznej społeczeństw. Panuje
medialny optymizm i poprawność polityczno-systemowa w ekonomi, a to powoduje że
istota mechanizmów gospodarczych nie jest społecznie rozpoznana.
Henry Ford powiedział: „Jeżeli
ludzie w kraju rozumieliby naszą bankowość i system monetarny , wierzę, że
przed jutrzejszym rankiem wybuchłaby rewolucja”.
Wyjaśnijmy działanie istotnego
fragmentu tego systemu.
Przypuśćmy, że rząd ma do
dyspozycji prasę drukarską, która daje mu nieograniczoną możliwość drukowania
papierowego pieniądza, dzięki któremu może on kupować dobra i opłacać pracę
urzędników w państwie, i że nie ma żadnych prawnych ograniczeń druku banknotów.
Wydaje się że mechanizm jest dla rządu wspaniały. Istnieją jednak pragmatyczne
granice dodrukowywania pieniędzy. Otóż im większa podaż pieniądza, tym wyższa
inflacja cenowa destabilizująca gospodarkę. Przedsiębiorcy będą mniej skłonni
inwestować w swoje przedsiębiorstwa co zmniejszy dochody podatkowe a obywatele
oszczędzać, pod groźbą utraty swych walorów, spadać też będzie realna wartość
składek emerytalnych. Rząd musi drukować więc nowe pieniądze, ostrożnie
utrzymując umiarkowany poziom inflacji. Tak aby siła nabywcza pieniądza spadała
powoli w kontrolowany sposób, zapewniając przepływ realnego dochodu od
obywateli na rzecz państwa w proporcji do kontrolowanej inflacji, co uzupełnia
dochody państwa z podatków. Jeśli to nie pokrywa planowanych wydatków, rząd
zamiast drukować pieniądze rujnujące gospodarkę i własny pieniądz (a więc dochody
rządu), zaciąga też alternatywnie uzupełniające pożyczki.
Tak było w większości państw,
gdy kreowały swoje pieniądze. System ten nie był doskonały bo „pragmatyzm” jest
dość niewymierny, a inflacja w każdym wymiarze jest zawsze kosztem obywatela.
Sytuację skomplikowało jednak jeszcze bardziej
rozpowszechnianie modelu FED-u (Rezerwy
Federalnej w USA - konsorcjum 11 prywatnych banków), a w Europie poprzez
utworzenie niezależnych od rządów banków centralnych.
Szwajcarski bankowiec, Francois
de Siebenthal w wywiadzie udzielonym Yves Jacques Francoisowi powiedział: „W
Stanach Zjednoczonych większość pieniędzy, jako oprocentowane kredyty, są
kreowane przez Bank Rezerwy Federalnej i inne banki prywatne. Bank Rezerwy
Federalnej jest na tyle federalny, na ile „federalny” jest Federal Express [amerykańska
prywatna firma przesyłkowa]. Znaczy to, że jest to prywatna korporacja
będąca własnością kilku osób. Jestem w posiadaniu listy około 12 rodzin, które
są udziałowcami właścicielami banku Rezerwy Federalnej. Ludzie ci używają tej
prywatnej firmy dla swoich osobistych zysków, przynoszącej prywatne dochody w
wysokości bilionów (tak, bilionów) dolarów. Jeśli dodać te kwoty, które są
generowane każdego roku, począwszy od Bożego Narodzenia 1913 r., sumy ukryte w
przeróżnych fundacjach i trustach, w „rajach” podatkowych, to profity tych
ludzi są niewiarygodne. Wojny są dla ich własnych zysków, a nie dla korzyści
Amerykanów”.
Teraz kiedy rząd doprowadza do
powstania deficytu budżetowego, nie może zmusić FED-u czy banku centralnego do
„ostrożnego” drukowania pieniędzy w celu pokrycia swojego niedoboru. Rząd teraz
zawsze pokrywa cały deficyt budżetowy, zaciągając dług poprzez emisję
skarbowych papierów wartościowych. Są to obligacje, sprzedawane przez Skarb
Państwa inwestorom, którzy pożyczają pieniądze i mają nadzieję, że pieniądze
otrzymają w przyszłości z procentem.
Ale sytuację dodatkowo
komplikuje kupowanie tych obligacji w znaczących ilościach ( w USA do 50%) , przez
FED lub banki centralne, nie bezpośrednio od rządu ( istnieją ograniczenia
ustawowe), ale na rynkach wtórnych, co podnosi cenę.
Poprzez kupowanie obligacji
skarbowych za pieniądze stworzone z niczego, FED – czy bank centralny,
podwyższa cenę tych obligacji, obniżając ich rentowność dla nabywców, ale
obniżając też realne stopy procentowe obciążające rząd. To zrodziło rządową
politykę poluzowania ograniczeń na rynkach finansowych. Ponadto rząd USA nie
wykupuje swego długu od FED-u, ale „roluje” go poprzez nowe obligacje przy
wykładniczym wzroście odsetek zadłużenia.
Prześledźmy co się dzieje, gdy
system bankowy kupuje z rynku wtórnego obligacje skarbowe np. o wartości
jednego miliona od Kowalskiego. Bank centralny lub FED, księguje obligacje
skarbowe po stronie aktywów, wystawiając Kowalskiemu czek – przelew, który ten
zdeponuje też w systemie bankowym na osobistym koncie. W tym momencie system
bankowy zwiększył podaż pieniądza o milion. Ten milion Kowalskiego w ramach
systemu rezerwy częściowej, powoduje dalszą wielokrotną kreację pieniądza
poprzez piramidę kredytową,
Dawniej rząd finansując 1
milion deficytu poprzez inflację, drukował taką ilość nowych pieniędzy i
koniec. Ale jeśli FED czy bank centralny tworzy 1 mln, aby pokryć dług rządu,
rzeczywista podaż pieniądza zwiększy się zazwyczaj o 10 milionów, które trzeba
„wcisnąć” na rynek w formie kredytów. I to jest istota całego tego finansowego,
rosnącego wykładniczo balonu kredytowego.
Niedoskonałe rozwiązanie, druku
pieniądza przez rząd, zastąpiono fatalnym sposobem kreacji pieniądza przez
system bankowy. Przedstawiony mechanizm wskazuje, że zmiana na gorsze, można
powiedzieć jest dziesięciokrotna.
Mackenzie King, podczas swej
kampanii wyborczej na premiera Kanady w 1935 roku w okresie walki ze skutkami
wielkiego kryzysu, powiedział: „Dopóki kontrola emisji pieniądza (waluty)
i kredytu nie zostanie przywrócona rządowi i nie zostanie uznana jako wybitnie
wyróżniająca się i nienaruszalna jego powinność, dopóty wszelkie rozważania o
suwerenności parlamentu i demokracji są jałowe i bezskuteczne”.
W wyniku opisanego wyżej
mechanizmu pojawiają się na rynku łatwe pieniądze. Prof. Stiglitz - noblista,
główny ekonomista Prezydenta Clintona i Banku Światowego, na spotkaniu z
polskimi ekonomistami w Warszawie powiedział, „co minutę rodzi się
głupiec który weźmie kredyt”. Łatwy pieniądz rodzi nadmierny
popyt i podbija zawyżane ceny nieruchomości. Powstała kategoria - kredyt dla
kłamców. Dziennikarze w ramach prowokacji uzyskali od banku, znaczny kredyt dla
domowego kota.
System finansowy powinien
spełniać trzy zadania: mobilizowanie oszczędności, zarządzanie ryzykiem i
alokacja kapitału. W efekcie oszczędności Amerykanów mają ujemny wymiar, ryzyko
banki same tworzyły, alokacja zmarnowała zasoby.
Źródło problemów w sferze
psychologii to stadność zachowań – wszyscy robią głupstwo to ja też, optymizm -
mimo że trzeszczy to będzie dobrze i nawet część czytających też nie przyjmie
tego wywodu, trzecie to chciwość - mieć bez umiaru jak najwięcej, która to
wygenerowała innowacje sektora finansowego, polegające na omijaniu uregulowań
prawdziwej informacji dla akcjonariuszy. To też banki nie są w stanie określić
aktywów na produktach, które same wytworzyły. Dziś nie potrafią powiedzieć na
co wydały pieniądze z planu Paulsona. Sumienie bankowe uspokaja sekuratyzacja
kredytów, zdjęła ona obowiązek dobrej informacji, zapomniano jednak, że przy
skorelowanych rynkach ubezpieczenie nie działa.
Agencje ratingowe określające
ryzyko miały czuwać, ale są opłacane przez banki, co jest ewidentnym konfliktem
interesów, stąd katastrofa. Kryzys pogłębiło spekulacyjne, poprzez wojnę w
Zatoce Perskiej, wielokrotne podniesienie cen ropy. W kryzysach naftowych
wzrost cen ropy wprowadzał USA w recesję. Tym razem łatwy, lewarowany azjatycki
pieniądz zrobił cud. Potencjalną recesję załatano bańką finansową a pożyczane
pieniądze pod zastaw drożejących nieruchomości przeznaczono na konsumpcję, nie
bacząc, że gwałtownie spadły realne dochody, bo gospodarka nie żyje z produkcji
tylko ze spekulacji.
Sytuację określił Judd Gregg,
najstarszy rangą senator w komisji budżetowej Senatu USA, który był nominatem
Prezydenta Obamy na stanowisko ministra handlu, ale zrezygnował . Powiedział
on: „wydatki publiczne proponowane w planie budżetowym Prezydenta Obamy
doprowadzą USA do bankructwa. Ludzie przestaną kupować nasz dług, dolar
zostanie zdewaluowany”.
Jest rok 1996, a więc 12 lat do
kryzysu, szef FED Greenspan mówi: „trudno oszacować wartość czegoś takiego
jak nieruchomość, to też trudno powiedzieć kiedy spekulacyjny rynek przejdzie
do kontrakcji, kiedy nagłe skurczenie się rynku, może okazać się katastrofą dla
gospodarki”. Mój komentarz: trudno powiedzieć, kiedy dzieci bawiące się
zapałkami podpalą stodołę. Komentarz Stiglitza: „miał nadzieję na opanowanie
bańki samymi słowami” - szef FED regulator bez wiary w regulację.
Łatwy pieniądz na rynku
zdeprecjonował realną gospodarkę. Udzielane kredyty były zaliczane do aktywów
banków , stawały się podstawą do tworzenia ryzykownych papierów wartościowych i
instrumentów pochodnych, tak zwanych derywatów. Były one następnie przedmiotem
obrotu między bankami a do tego wychodziły poza ich oficjalny system księgowy.
Są to wirtualne pieniądze, które do tego były podtrzymywane przez agencje
ratingowe, które nadawały im
wysokie noty. Banki przestały operować realnymi wartościami i realnymi zapisami
księgowymi. Można przyjąć to za kreatywną księgowość. Podpierano to zawyżaniem
wartości zabezpieczenia kredytów, w tym na rynku nieruchomości. Większość ruchu
odbywała się pomiędzy bankami, więc wirtualna stopa zysku mogła być ustalana na
poziomie praktycznie dowolnym. Taka piramida łatwo się przewraca. Upadek
systemu kredytów hipotecznych, opartego na „pompowanej” wartości nieruchomości
uruchomił kryzys, który w przyszłości może wysadzić całą gospodarkę świata
zachodniego z powodu krachu giełdowego i braku wolnego realnego kapitału.
Alan Greenspan, już jako były
szef amerykańskiego FED, podczas przesłuchania na Kapitolu, na posiedzeniu
specjalnej komisji Izby Reprezentantów, powiedział: –„Byłem w błędzie
zakładając, że poczucie własnego interesu organizacji, zwłaszcza banków i
innych, sprawi, że same będą najlepiej potrafiły chronić interesy swoich
akcjonariuszy …Myliliśmy się w bardzo wielu przypadkach. Do dziś nie mogę
zrozumieć, co się stało”.
A to amerykańskie instytucje
rządowe poluzowały ograniczenia dla rynków finansowych, umożliwiając kreowanie
taniego kredytu, który następnie stał się podstawą do tworzenia mechanizmów tak
zwanych instrumentów pochodnych, a potem nie dokonały regulacji ograniczenia
przepływu pustych wartości finansowych, wynikających z ich mnożenia, pomiędzy
bankami i innymi instytucjami finansowymi całego Świata. Instytucje finansowe
przyjęły, że ich sztuczne instrumenty i aktywa, oderwane od realnego pieniądza
i faktycznych aktywów finansowych są bezpieczne i że są realne.
Problem polega więc na tym, że
na wolnym rynku finansów zabrakło realnych instrumentów kontroli. To obciąża
instytucje państwa i nadzoru finansowego w tym FED, które dawały złudną
gwarancję, że zawsze mogą takie mechanizmy uruchomić. Rezultatem jest
gigantyczny deficyt budżetu USA, oraz to, że amerykańskie obligacje skarbowe w
krytycznej masie posiadają Chiny.
Amerykański system finansowy
(FED-u) ze wszystkimi jego wadami, rozpowszechniono przez system niezależnych
banków centralnych w całym świecie zachodnim.
James i John Kenneth
Galbraithowie, sławni amerykańscy ekonomiści, twierdzą, że elita finansowa
zarabiała na każdym kryzysie i zawsze zdaje sobie sprawę kiedy kryzys nastąpi.
Poprawność polityczna nie pozwala im powiedzieć, że niezależnie od
autodestruktywnej roli systemu finansowego, elita kryzysy uruchamia.
Louis T. McFadden,
przewodniczący Komisji Bankowości i Waluty Kongresu USA (House Committee on
Banking and Currency) w latach 1920-1921, oskarżył Rezerwę Federalną o umyślne
spowodowanie Wielkiego Kryzysu w 1929 r. McFadden powiedział: „Panie
Przewodniczący, mamy w naszym kraju jedną z najbardziej skorumpowanych instytucji,
jaką znał świat. Mam na myśli Zarząd Rezerwy Federalnej i banki Rezerwy
Federalnej. Zarząd Rezerwy Federalnej,(..). oszukał rząd USA, że jest
wystarczająco dużo pieniędzy na spłacanie długu państwowego. Dwunastu
monopolistów kredytu, którzy nielojalnie i podstępnie zostali wprowadzeni do
naszego kraju przez bankierów z Europy i odpłacają się nam za naszą gościnność
podkopywaniem naszych amerykańskich instytucji… Ludzie słusznie wysuwają
oskarżenia wobec Zarządu i banków Rezerwy Federalnej”.
Przywołany wyżej szwajcarski
bankowiec, Francois de Siebenthal powiedział:
„Prawda jest taka, że to kredyt tworzy depozyty, a nie
odwrotnie. (…) Szacuje się, że 99,99% dolarów USA jest wytworzone z niczego.
Nazywamy to pieniądzem Fiat (niech się stanie), albo pieniądzem Ex Nihilo (z niczego). Generalnie problem polega na
tym, że używa się systemu kredytu, aby utrzymać wzrost gospodarczy Stanów
Zjednoczonych, aby podtrzymać ekonomię amerykańską, kosztem ubogich na świecie.
(…) Gdy kredyt jest tworzony jedynie po
to, aby podtrzymywać pozorny
wzrost ekonomii, istnieją różne drogi wyjścia z tej sytuacji. Jedną z nich może
być doprowadzenie do powszechnej wojny z milionami ofiar, albo krwawej
rewolucji, czy chociażby kredytowego kryzysu, (…) może to spowodować totalną
zapaść ekonomii, jak to się zdarzyło w 1929 roku”.
Zmiana chorego stanu rzeczy,
aby system finansowy służył społeczeństwu i gospodarce, nie jest nie prosta.
Wiele wskazuje na to , że zamordowano już dwóch prezydentów USA, za to że
próbowali przywrócić kreację pieniądza przez państwo zamiast pożyczać dolary na
wysoki procent od FED-u
Prezydent Lincoln w czasie
wojny domowej powiedział: „mam dwóch wrogów, armię Południa przede mną i
instytucje finansowe na tyłach. Z nich najgroźniejszy jest ten za plecami”. Wydrukował
więc „Greenback” - zielone państwowe dolary i zginął w zamachu. Czwartego
czerwca 1963 r. Kennedy podpisał dekret, którym przekazał kreowanie pieniądza w
ręce państwa. Jego ojciec na korytarzu Białego Domu (bo w gabinecie było
nagrywanie) powiedział mu: „oni cię zabiją”. Wydrukowano ponad 4 miliardy
dolarów i puszczono w obieg. 22 listopada 1963 r. Kennedy ginie w zamachu, a
pieniądze wycofano.
Podobnie został zamordowany
cytowany wyżej McFadden.
W obecnym kształcie
globalizacja z jej systemem światowych finansów, jawi się jako odmiana agresji
ekonomicznej, lub współczesnego niewolnictwa polegającego na zmuszaniu państw
do zaciągania pożyczek ponad ich siły i zdążania do likwidacji instytucji państwa,
które mają zastąpić siły „rynku”. MFW i Bank Światowy praktycznie to
przybudówki do amerykańskiego systemu finansowego, które mają zadanie
„wciśnięcia” jako kredyty, pieniądza produkowanego przez FED jako skutek
zadłużania się rządu USA mechanizmem pokazanym wyżej. Opisał to John Perkins w
książce „Hit Man wyznania ekonomisty od brudnej roboty”. Autor
przedstawia mechanizmy posługiwała się przekupstwem i zbrodnią w stosunku do
polityków krajów, które znalazły się „na celowniku” finansjery.
Napisał on: „ książkę
dedykowałem prezydentom dwóch krajów, ludziom , którzy byli moimi klientami,
których szanowałem i którymi łączyło mnie umysłowe pokrewieństwo. .. Obaj
ponieśli śmierć w wypadkach lotniczych. Wypadkach nieprzypadkowych . Zostali
uśmierceni, ponieważ przeciwstawiali się bractwu szefów korporacji, banków i
rządowych oficjeli dążących do stworzenia globalnego imperium. My ekonomiści od
brudnej roboty, nie zdołaliśmy zmiękczyć oporu stawianego przez Roldosa i
Torrijosa, więc do akcji wkroczyli zabójcy, których obecność wyczuwaliśmy stale
za naszymi plecami”1.
1 John Perkins „HitMan Wyznania
Ekonomisty od brudnej roboty Wyd. EMKA 2006, str. 11
2 John Perkins , oprac.cit.,,
str. 11.
Perkins opisał w tej książce
jak funkcjonował jako „prowokator gospodarczy,” zatrudniony przez agencję
wywiadu USA, w niby prywatnej firmie konsultacyjnej, specjalizującej się w
obciążaniu nadmiernymi długami państwa - kreowane na „republiki bananowe”,
posługującej się drogą przekupstwa i zbrodni. Jeszcze jeden cytat z książki
Perkinsa: „Ekonomiści od brudnej roboty są wysoko opłacanymi
profesjonalistami , którzy wyduszają z różnych krajów świata miliardy dolarów.
Przekazują oni pieniądze pobierane z Banku Światowego… oraz innych organizacji
międzynarodowych „pomocy ekonomicznej” do skarbców wielkich korporacji i
portfeli nielicznych bogatych rodzin dysponujących zasobami naturalnymi świata.
Narzędziami ich pracy są fałszowane sprawozdania, oszustwa wyborcze,
przekupstwa, wymuszenia, seks i morderstwa. Działają od czasów, kiedy powstało
imperium, ale obecnie, w dobie globalizacji, ich działalność przybiera nową
przerażającą skalę. Wiem, co mówię – sam byłem jednym z ekonomistów od brudnej
roboty”.2
Wiele zjawisk i faktów
wskazuje, że metody kreacji pieniądza wpływają na formy własności w gospodarce
i odgrywają znaczącą rolę w tworzeniu warunków rozwoju kryzysu
kapitalizmu. Nadmiar
wirtualnego pieniądza ułatwia przejmowanie realnej gospodarki przez korporacje
finansowe.
Znamienny jest tytuł z
tygodnika „The Economist” : „Czy kapitalizm angielski jest jeszcze
kapitalizmem właścicieli ?” z konkluzją, że w nowym kapitalizmie
anglosaskim tytułem do chwały nowych finansów jest zlikwidowanie właścicieli w
wyniku zniszczenia instytucji stałych akcjonariuszy. Uderza, w tej konkluzji,
że to finanse stały się podmiotem. To chory system finansów światowych, napędza
mechanizm odchodzenia od spersonalizowanej własności w kierunku korporacyjnej
własności notowanej na giełdach a zarządzanej bez ograniczeń przez władze
korporacji.
Kapitalizm się zdegenerował i
przekształcił w „finansizm” - uległ przekształceniu od indywidualnej własności
pod opieką państwa do odpersonalizowanej zdematerializowanej własności aktywów
finansowych, bez potrzeby opieki państwa. „Finansizm” przejmuje bowiem jego
rolę.
Przejawia się to schyłkiem
systemu kapitalizmu anglosaskiego, a gwoździem do trumny jest niezdolność do
zapanowania nad deficytem budżetowym państw. Model nadreńskiego solidaryzmu
społecznego wyparł model anglosaski. Gospodarka modelu nadreńskiego, oparta na
spersonalizowanej własności, zarządzana była tak, aby osiągać cele
długoterminowe. Horyzonty decyzyjne wykraczały poza czas życia decydentów.
Zarządzanie oparte było na wzorcu zarządzania majątkiem rodzinnym. Zarządzający
byli posiadaczami znacznych fortun. Istotą modelu nadreńskiego było bogacenie
się właścicieli przedsiębiorstw dzięki rozwojowi tych przedsiębiorstw i
wzrostowi ich rzeczywistej wartości.
Horyzont zarządzania w modelu
anglosaskim – którego kierunek wytycza gospodarka amerykańska - nie wybiega
dalej na przód, niż trzy, cztery lata. Akcjonariusze oczekują dywidendy na
koniec roku, a gdy jest mała, zarząd uruchamia „twórczą księgowość”. Z uwagi na
raportowanie spółek giełdowych, wartość akcji określa się w okresach
kwartalnych i to stanowi często horyzont decyzji menadżerskich. Nie ma
właścicieli wartości materialnych, determinujących inercję alokacji. Swoboda
transakcji i możliwość zakupów akcji na kredyt ograniczyły związki emocjonalne
i więź właścicieli z dobrami. Akcjami dysponują finansiści, zarządzając na
rachunek osób prywatnych, które powierzyły im to zadanie. Niedoskonałość rynków
akcji wynika z tego, że reagują one na opinię o rzeczywistości kreowaną przez
finansistów, nie zaś na samą rzeczywistość. „Ta branża, to przedsiębiorstwo ma
się źle”, ale pojawia się opinia rynku, „że będzie się rozwijać”, rosną więc
zakupy akcji i ich wartość.
Zmiany kursów giełdowych
wywołuje się za pomocą pogłosek lub opinii suto opłacanych, nobliwych ekspertów
i gra się na tym, nie tworząc żadnych wartości materialnych i żadnej polityki
rozwojowej. Dematerializacja akcji implikuje dehumanizację systemu i jego
aspołeczność. Wycena dóbr i usług wyrażona w pieniądzu odrywała się od realnych
ich wartości. Wycenia się nie rzeczywistą wartość dóbr, a ich ( kształtowaną
opiniami ) zdolność do wzrostu wartości. To powoduje, że przedsięwzięcia mało
zyskowne stają się bardziej zyskownymi. Tzw. „rynek” nie wycenia realnych
przedsiębiorstw, a reaguje na spekulacyjne tricki finansowe.
U zarania operacje giełdowe
typu „future” obejmowały zależny od przyrody rynek rolny. Obecnie robi się
zakłady o cenę wszystkiego, a wielkie zmiany cen następują w wyniku opinii
upowszechnianych przez spekulantów.
Codziennie zmienia się kurs
giełdowy. Zarządzający zmieniają własność „walorów” kupując – sprzedając to
jedno to drugie, chcąc zachować i zadowolić akcjonariuszy.
Obok gospodarki realnej
zajmującej się wytwarzaniem dóbr i usług, zaczęła istnieć gospodarka wirtualna.
Oderwane od realnej wartości walory krążą w obiegu finansowym wielokrotnie
przewyższając wszystko co wytwarza gospodarka realna. Kryzysowe wypalanie
gospodarki wirtualnej, pociągać taż będzie za sobą upadek przewartościowanych
przedsiębiorstw sfery realnej.
„Finansowe koczownictwo” na
spekulacjach giełdowych niby daje zysk , niczego jednak nie buduje, nie kreuje
rzeczywistego rozwoju. Akiro Morita, dyrektor generalny SONY, w książce pt: „Japonia,
która może powiedzieć „nie”” napisał : „Amerykanie robią pieniądze za
pomocą fuzji i przejęć, ale nie potrafią już produkować nowych rzeczy. Podczas
gdy my planujemy na dziesięć lat wcześniej, oni interesują się tylko zyskami,
które można zrobić w ciągu dziesięciu najbliższych minut. Taki rytm spowodował,
że amerykańska gospodarka stała się gospodarką - widmem”. W takiej
gospodarce wynajęty prezes-dyrektor dziś jest tu, jutro gdzie indziej.
Eklezjasta mówi: „Najemnik i ten, kto nie jest pasterzem, którego owce nie
są własnością, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka..”. Taka
reprezentacja i ekspozycja odpersonalizowanej własności sprzyja totalnemu
kryzysowi.
Analiza takiego rynku bez
kontroli i regulacji, wskazuje, że ekonomia i socjologia nie dostarczają
narzędzi kwantyfikujących opisane zjawiska. Jedynie w kategoriach psychologii
ludzkich zachowań trzeba szukać modelu opisu indywidualnej zachłanności
sterującej rynkiem i zdolności do każdych antyspołecznych zachowań w funkcji
kwoty uzysku.
Wszystkie dotychczasowe systemy
społeczno - ekonomiczne ginęły wskutek eskalacji własnych zasad. Upadek
Cesarstwa Rzymskiego zapoczątkowało zastąpienie monet srebrnych i złotych,
przez posrebrzane cynowe. Było ich coraz więcej i stawały się przez to coraz
mniej warte. Imperium upadło bo nie miało wiarygodnych pieniędzy na
podtrzymanie swego funkcjonowania. Odpowiednikiem cynowego pieniądza jest
tworzony bez ograniczeń wirtualny pieniądz kredytowy. Katastrofa jest pewna.
Kto ma przywrócić systemowi
finansowemu jego rolę paliwa dla napędu rozwoju realnej gospodarki, gdy w
globalizmie - kapitał mówi: państwo jest niepotrzebne, zastąpi je wolny rynek.
Liberalizm staje się głównym
wyzwaniem dla kultury euro-atlantyckiej. W rozumowaniu liberała nie ma miejsca
dla etyki, dla kontekstu gospodarczego, interesu społecznego, nie ma problemu
dobrej, ani złej woli człowieka, tylko jest papierowe państwo prawa.
Większość nie dostrzega, że
liberalizm w obecnym rozumieniu jest zbrodniczą utopią. Wolny rynek jest wolny
tylko w paplaninie swoich piewców. Jest krępowany, niestety również przez
„kupione” prawo, jest pod korupcyjnym dyktatem korporacji, które używając
środków prawnych i pozaprawnych osiągają swoje cele biznesowe.
Powyższe, choć fragmentaryczne
opisanie mechanizmów systemu finansowego, pokazuje jego antyspołeczne i
anty-gospodarcze oblicze. W takim kształcie nie jest on w stanie służyć
społeczeństwu i gospodarce. W ramach referatów konferencji inni autorzy
przedstawią mechanizmy niezbędnych zmian.
Zarysowując tylko kierunek
takiej naprawy należy stwierdzić, że wobec zależności rządów od finansowania
kampanii wyborczych i medialnego poparcia od kapitału finansowego, ewolucyjna
naprawa jest mało prawdopodobna. I to mimo tego, że Stany Zjednoczone weszły
już na drogę wydaje się nieodwracalnego upadku.
Światowe autorytety z dziedziny
ekonomi wskazują, że największe sukcesy rozwojowe odniosły kraje, gdzie
zachodnie idee ekonomiczne przegrały z pomysłami miejscowych twórców polityki
ekonomicznej. Wolny rynek i konkurencja to ideologia bogatych i silnych, którzy
reguły rynkowe uznają tylko wtedy, gdy odnoszą z tego korzyści. Wytyczne instytucji
finansowych, w praktyce są bardzo szkodliwe.
Chiny, Indie, Brazylia to
potencjalnie nowi gracze na scenie światowej.
W ciągu ostatnich czterech lat
PKB krajów azjatyckich wzrósł o 29%, gdy np. Europa w tym czasie uzyskała 2%
wzrost.
Gdy upadek staje się wizją
liderów zachodniego kapitalizmu, to na drugim krańcu świata rośnie potęga Chin
– kraju który na skutek zabiegów zachłannego kapitalizmu w
zakresie obniżania kosztów
pracy, stały się „fabryką świata”. Niedługo mogą stać się „bankierem świata” .
Chińczycy już dziś posiadają więcej dolarów niż Amerykanie, a chińskie
państwowe fundusze wykupiły znaczną część amerykańskiej gospodarki.
Mimo tego widać, że działania
„naprawcze” uruchamiane przez największe państwa świata zachodniego, idą w
kierunku pogłębiania istniejących patologii. Największe środki przeznaczono na
ratowanie wirtualnych baniek finansowych w bankach lub w funduszach
inwestycyjnych. Środki na ten cel też pochodzą z pożyczek obligacyjnych, z
kreacji wirtualnych finansów. Nie prowadzi się ratowania dotkniętych przez
kryzys branż przemysłu i handlu. Nie wprowadza się żadnej zmiany w systemie
finansowania gospodarki, by przedsiębiorstwa poradziły sobie bez wirtualnych
środków.
Wydaje się że dopiero społeczne
reperkusje kryzysu (ruch oburzonych), stworzą warunki polityczne dla realizacji
niezbędnych zmian aby finansom przywrócić pierwotną rolę, zasilania realnego
świata produkcji i usług. Chore recepty ratowania krajów, które obecny system
finansowy po części planowo zrujnował, po przez np. sprzedaż wysp Grecji
(Hiszpania druga w kolejce), wywołają wstrząsy społeczne na nienotowaną skalę,
( precedens sprzedaży Alaski na poczet carskich długów był możliwy, bo kraj był
bezludny i nie było demokracji).
Mimo wszystko trzeba szukać
rozwiązań dla przekazania kreacji pieniądza w ręce rządów pod parlamentarną
kontrolą skali inflacji. Potrzeba przygotowań do wprowadzenia pieniądza bez
odsetkowego, kreowanego pod nadzorem społecznym, kredytu społecznego, pieniądza
rozliczeniowego. Barter doskonale wpisuje się w potrzeby sanacji systemu
kapitalistycznego.
Na koniec jeszcze rady
szwajcarskiego bankiera Francoisa de Siebenthala: w wywiadzie dla
amerykańskiego dziennikarza „… moim zdaniem międzynarodowi bankierzy planują
nowe wojny i rewolucje. Myślę, że najlepszym pomysłem na to byłoby to, co
zrobili biedni ludzie w Stanach Zjednoczonych w 1929 roku. Utworzyli banki
lokalne z sześcioma tysiącami lokalnych systemów pieniężnych. Możemy usprawnić
te lokalne systemy i skoordynować je, jako sieć uprawnionych, bezpłatnych i
otwartych dla wszystkich banków lokalnych, używających tych samych walorów,
dostępnych dla wszystkich ludzi dobrej woli. (…) Dolar z pewnością upadnie,
więc powinniście zachęcać wszystkich do uruchamiania lokalnych
systemów(…)Podczas Wielkiego Kryzysu w latach 1930. obywatele uruchomili 6000
systemów lokalnych, systemów lokalnego kredytu, na obszarze całych Stanów
Zjednoczonych. Mówmy ludziom, by studiowali historię swojego własnego kraju.
Gdy tworzono swój własny kredyt, wielkie banki stawały. Róbcie to samo!
Ulepszajcie to zgodnie z systemami i dywidendami Kredytu Społecznego, by
dzielić się zyskiem, jaki przynoszą automaty i komputery! 90% prac wykonają za
nas komputery i roboty, wyzwaniem dla nas jest, jak rozdzielać tę obfitość.(…)
System WIR w Szwajcarii uczynił nasz kraj jednym z najbogatszych na świecie.
Pomyślmy o tym, co stało się w Argentynie, gdy upadły tam banki. Może się to
również zdarzyć w Stanach Zjednoczonych”.
Obecnie już 12 amerykańskich
stanów wprowadziło własne lokalne waluty oparte na srebrze i złocie i to
stanowi znakomity komentarz do powyższego.