Wywiad
Sławomira Sieradzkiego z Prof. Grażyną Ancyparowicz zamieszczony na portalu w
Polityce
Komentarz
do programu PO ogłoszonego przez Ewę Kopacz
Jak
Pani ocenia propozycje podatkowe PO?
Trzeba
mówić nie tylko o propozycjach reform podatkowych (nader mglistych), ale potraktować
deklaracje Ewy Kopacz jako zapowiedź cofnięcia poziomu ochrony praw
pracowniczych w Polsce do standardów z początków XIX wieku. W szczególności wprowadzenie
w życie kontraktów w miejsce umów o świadczenie pracy oznacza likwidację wszelkich
uprawnień pracowniczych, destabilizację warunków zatrudnienia z wszelkimi tego
konsekwencjami dla rodziny. Pracodawcy bez wątpienia wykorzystają szanse, aby
zredukować koszty pracy. W rezultacie wszyscy – prędzej czy później – bylibyśmy
zatrudnieni na umowach śmieciowych, a nasze oficjalne wynagrodzenia spadłyby do
minimalnych, co oznacza wykluczenie finansowe, brak szans na własne mieszkanie
z uwagi na brak zdolności kredytowej. W przeciwnym razie, to znaczy gdyby
wysokość wynagrodzeń rosła proporcjonalnie do stażu pracy i kwalifikacji,
pensje już zatrudnionych musiałyby być bardzo wysokie, aby zrekompensować –
poprzez odpisy podatkowe – utracone wpływy do budżetu i składki na fundusze
celowe. Wszystkie, nie tylko NFZ i FUS. Wbrew zapowiedziom nastąpiłby zatem nie
spadek, ale drastyczny wzrost obciążeń fiskalnych. Pracodawcom to się nie
spodoba, choć bez wątpienia spodoba się im reforma zorientowana na eliminację
związków zawodowych z zakładów pracy, ale trudno sobie wyobrazić, aby takie
rozwiązanie zaakceptowali związkowcy. Najogólniej – propozycje reform
przygotowanych przez tandem, w skład którego wchodzą Janusz Lewandowski i Jacek
Rostowski to rozwiązania systemowe sprzyjające interesom globalnych
transnarodowych korporacji, wrogie ludziom utrzymującym się w własnej pracy, a
nie z kapitału. Teoretycznym uzasadnieniem dla polityki, która prowadzi do likwidacji
wszelkich zdobyczy socjalnych wywalczonych w ciągu ostatnich dwustu lat stał
się neoliberalizm. Neoliberalizm dobrze służy oligopolom, więc dbają o to aby
doktryna ta miała jak najwięcej wyznawców. W rzeczywistości chodzi o to, żeby
bogaci mogli bez przeszkód eksploatować biednych. Na każdym poziomie:
globalnym, regionalnym, lokalnym. Więcej na ten temat piszę w wydanej przez SIN
mojej książce „Od neoliberalizmu do neokolonializmu”. Ćwierć wieku
transformacji ustrojowej w Polsce”, która właśnie wchodzi na rynek.
Czy
realne są reformy zapowiadane przez Ewę Kopacz?
Reformy
zapowiedziane (dość mgliście) przez Ewę Kopacz są sprzeczne z prawem
międzynarodowym, w szczególności zaś z Europejską Kartą Społeczną i konwencjami
MOP, których sygnatariuszem jest Polska. Tak więc wejście ich w życie wydaje
się mało prawdopodobne, choćby ze względu na zobowiązania traktatowe naszego kraju.
Ponadto, liderka PO wyraźnie powiedziała, że wiele zależy od stanu budżetu, a
ten jest zły i z pewnością będzie się pogarszał. Skreślenie ok. 150 mld zł
długu publicznego po umorzeniu obligacji skarbowych w portfelach OFE (za co
zresztą Jacek Rostowski zapłacił utratą posady Ministra Finansów) poprawiło tylko
na chwilę wynik sektora general government. Oszczędności te skonsumuje
kampania wyborcza. A co potem? Wszystko wskazuje na to, że najpóźniej w 2017
roku Polska po raz trzeci znajdzie się pod procedurą nadmiernego deficytu.
Jeśli w tym czasie naszym krajem będą nadal rządzili neoliberałowie, można z
dużą dozą pewności twierdzić, że wykorzystają oni opłakany stan finansów
publicznych do likwidacji wszelkich pozostałości systemu zabezpieczenia społecznego.
Wyjdzie to naprzeciw żądaniom transnarodowych korporacji, pozwoli bowiem na obniżenie
kosztów pracy w Polsce do poziomu krajów azjatyckich czy latynoamerykańskich. Kompradorskie
elity niewiele obchodzi fakt, że niskie koszty pracy hamują rozwój rodzimej gospodarki.
Wyzysk miejscowej ludności, rabunkowa eksploatacja bogactw naturalnych są
korzystne dla krajów pochodzenia zagranicznych inwestorów, zwiększają strumień
zysków transferowanych do metropolii. Drenaż kapitału, jakiemu poddawane są
kraje zaliczane do rynków wschodzących dawniej był źródłem dobrobytu
metropolii, a dziś – w warunkach hipertrofii aktywów instytucji finansowych – podtrzymuje
żywotność dojrzałych rynków finansowych, jest źródłem wzrostu wirtualnego
bogactwa.
Czy
warto coś wziąć jednak z tych propozycji w przyszłości? Czy realna jest
likwidacja składki na ZUS i NFZ?
Likwidacja
składek na ZUS i NFZ jest tożsama z likwidacją ubezpieczeniowego modelu
ubezpieczeń społecznych i zdrowotnych na rzecz modelu zaopatrzeniowego. Jest to
możliwe, ale pod warunkiem znacznego zwiększenia obciążeń fiskalnych, a na to
nie ma przyzwolenia społecznego. Przyjmując, że składka na te ubezpieczenia
stanowi obecnie ok. 45% przeciętnego wynagrodzenia (łącznie: część obciążająca
pracownika i pracodawcę), należałoby o co najmniej tyle należałoby podnieść
podatki. Czyli zamiast (zwodniczo) deklarowanej 10% stawki podatkowej od
najniższych wynagrodzeń najmniej zarabiający musieliby płacić podatek na
poziomie 55%, a inni proporcjonalnie wyższy. Alternatywą jest całkowita
likwidacja systemu ubezpieczeń społecznych i zdrowotnych, czyli odebranie wszystkim
Polakom (także emerytom i rencistom) praw już nabytych i pozbawienie szans na
pomoc medyczną i finansową wszystkich, którzy nie mogą zapłacić komercyjnych
cen za te usługi. Mam wrażenie, że Ewa Kopacz, zgłaszając propozycje firmowane
przez panów Rostowskiego i Lewandowskiego, zapewne nie do końca zdaje sobie
sprawę jak miałaby wyglądać realizacja programu PO w praktyce. Podobnie
zresztą, jak wielu innych członków tej partii, toteż termin w wejścia w życie
programu gospodarczego Platformy Obywatelskiej odkłada się ad Kalendas Graecas.
Wydaje się, że doradcy pani premier, szukając rozpaczliwie czegoś, co poprawi
natychmiast notowania tej partii, cynicznie wykorzystali negatywny wizerunek
ZUS i NFZ, nad jakim pracują od lat sowicie opłacani lobbyści rynku
finansowego, zainteresowani tym, aby publiczne pieniądze skierować do sektora
prywatnego, prywatyzując system zabezpieczenia społecznego. Proszę zauważyć, że
propozycje reform ustrojowych firmuje Janusz Lewandowski – wysoki urzędnik UE,
współodpowiedzialny za likwidację 2/3 uspołecznionych przedsiębiorstw oraz
wykluczenie z rynku pracy 10 mln współobywateli.
Jak
te propozycje wyglądają na tle propozycji PiS?
Nie
zachwycam się programem PiS, ale relatywnie jest to program przyjazny ludziom
utrzymującym się z własnej pracy, a nie – z dochodów z kapitału i wyzysku
innych. Nie wiem, czy i w jakim zakresie program ten uda się zrealizować,
natomiast nie mam żadnych wątpliwości, co do intencji neoliberałów. Dotyczy to
wszystkich partii, które hołdują doktrynie o rzekomej wolności gospodarczej, w
świecie zdominowanym przez oligopole. W szczególności, Platforma Obywatelska,
obiecując zmniejszenie obciążeń fiskalnych i likwidację umów śmieciowych liczy
zapewne na brak wiedzy ekonomicznej Polaków, na to że wyborcy nie będą sobie
zdawali sprawy z konsekwencji proponowanych reform ustrojowych. Ma wsparcie
propagandowe mediów głównego nurtu i wylansowanych przez nie celebrytów
ekonomicznych. Jednak, wierzę, że minione lata przyniosły znaczący w dziedzinie
edukacji ekonomicznej Polaków i deklaracje programowe Platformy Obywatelskiej
skutecznie odstraszą od głosowania na tę partię resztki jej zwolenników.